Free zine
+ archiwum wiadomościLand Rover Camel Trophy - odsłona druga
W listopadzie 2015 dotarła do nas maszynka z '97 roku. Land Rover Discovery Camel Trophy z mongolskiej imprezy.
Pojazd był kompletny, w stanie dobrym. Miał u nas przejść kompleksowy przegląd i nazwijmy to auto detailing ;)
Zdjęcia tuż po dotarciu Camela do nas - foto
I wszystko zapowiadało się na szybką, kolorową, przyjemną akcję, do momentu jak jakiś turbo dekiel nie zapragnął pokrzyżować życia całej masie ludzi, którzy pracowali i mieli swoje firmy na Hallera 132, w budynku Polmozbytu.
Otóz wspomniany człon mniej lub bardziej pośrednio pomógł tej wielkiej budzie spłonąć. I tak bardzo miał na wszystko wylane tuż przed, w trakcie i po, że cięzko mi powstrzymać się od nazwania go zwykłym chujem... Panie Dyrektorze Nie Do Czas.
Niestety, wspomniany wcześniej Discovery Camel Trophy stacjonował w części hali, która należała do nas... i która kompletnie spłonęła.
Nic nie obstało tam w całości poza kilkoma motocyklami stojącymi zupełnie z boku... i wspomnianym Camelem.
Nie wiem jakim cudem nie skopcił się tak jak pozostałe tam auta i kupa części.
Skurczybyk ucierpiał mocno, nawet bardzo ale coś jednak powstrzymało kolegę ognia, żeby nie wciągnął go nosem w całości.
Nawet, po tak zwanym ostudzeniu hali, polmozbytowe jarzyniówki go atakowały, fuk.
Chwała mu.
Swoje przeżył skubany.
Dobre parę miesięcy podnosiliśmy się z tego syfu. Sama przeprowadzka do Gdyni pochłonęła trochę czasu.
Jedyny plus takiego pożaru to fakt, że jest mniej rzeczy do przewożenia.
W kwietniu padła decyzja, że Camela trzeba odbudować. Daliśmy sobie sześć miesięcy. (gupki)
Start!
Po zrzucie spalonego nadwozia zrobiliśmy inwentaryzację tego co zostało, co jest potrzebne i czego nie wiemy, a na pewno nam brakuje lub być może nam brakuje lub być może bycia może. Po prostu załamka.
Nie będę tu pisał o samej odbudowie bo to było trudne sześć miesięcy z delikatną oczywiście obsuwą.
Tu kilka zdań i kilka zdjęć z samej odbudowy - foto
Problemem w profesjonalnej odbudowie auta typu Disco I jest brak dostępności wielu drobnych części nadwoziowych.
Czyli niby mamy wszystko git, a tu sru i brakuje jakiejś uszczelki, plastiku czy innego dupsa z wnętrza.
Zaczyna się gorączkowe poszukiwanie po wszystkich liczących się składach używek, a ów dupsa nie ma nikt. I takich elementów są dziesiątki.
Do kompletu dochodzi Camelowość naszego odbudowywanego Disco i braki pewnych, tylko dla niego wykombinowanych rzeczy. Niby nie jest ich wiele, a te najważniejsze obstały... cudem... to i tak jest dużo niewiadomek.
Ale nazywając rzeczy po imieniu, dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli w odbudowie naszego bohatera.
Szczególnie Dzidziusiowi.
Dobry kawał off roadu :)
tomek
Oto odbudowany przez nas, Land Rover Discovery Camel Trophy '97
foty gotowego Camela: Grzegorz Urban